Włochowski samorząd

Polska po 1989 r. pięknie się rozwija. Mimo politycznych zawirowań na szczytach władzy i mocno podzielonego społeczeństwa, Polacy w większości zgadzają się co do jednego. Zgadzają się, że budowa polskich samorządów jest tzw. rodzynkiem w polskim cieście.

Wędrówka po Polsce musi przysporzyć wędrowcowi mnóstwa pięknych wrażeń. Polscy samorządowcy, w bardzo wielu przypadkach bezpartyjni, uwolnieni spod partyjnej jurysdykcji, zakasali rękawy i razem z lokalnymi społecznościami budują swoje małe ojczyzny. Wykonują bardzo pozytywistyczna robotę, tworzą Polskę obywatelską. W trudzie i znoju wykuwają lepszą przyszłość dla swoich dzieci i wnuków. Dla nas wszystkich.

Mnie osobiście zupełnie nie przeszkadza, że wielu z nich rządzi od kilku kadencji. Wybierani przez zadowolonych mieszkańców sprawują swoje urzędy prezydentów, burmistrzów czy wójtów. Jeśli są dobrymi liderami, niech rządzą wiecznie. Oni są bohaterami naszych czasów. Szacunku od władzy usytuowanej najwyżej nie mogą i nie powinni się spodziewać, ale mają to, co najważniejsze w postaci uznania lokalnych społeczności, wyrażanego poparcia w kolejnych wyborach.

 

A jak rzecz ma się we Włochach? Po dobrym starcie włochowskich samorządowców, po 89 roku, po licznych spotkaniach z twórcami polskiego samorządu, profesorami Regulskim i Kuleszą we włochowskim ratuszu, dobra robota zagościła we Włochach na długo. Niezwykle sprawni uczniowie wyżej wymienionych, zakasali rękawy, starli się z największymi problemami w naszej gminie/dzielnicy. Szło do nas nowe i dobre. Dla przypomnienia byli to ludzie włochowskich stowarzyszeń. Stowarzyszenia Samorządowego Okęcie, Stowarzyszenia Samorządowego Włochy Miasto-Ogród i Stowarzyszenia Willa Włochy. Wybudowano włochowski ratusz, Dom Kultury na ul.1 Sierpnia, rozbudowano potężnie szkołę na ul. Malowniczej z dużą halą sportową, pięknym boiskiem i sztucznym lodowiskiem. Sprawiedliwie dodam, że w Osiedlach Starych i Nowych Włoch rozbudowano miejscowy Dom Kultury, szkołę na Promienistej i zrobiono niezwykle ważną rzecz. Podłączono do sieci kanalizacji sanitarnej ogromną większość włochowskich domów. Ludzie z włochowskich stowarzyszeń często spierali się ze sobą, ale zawsze włochowski wózek starali się pchać w dobrym dla nas wszystkich kierunku. Z pewnością mieli łatwiej. Nie byli dyscyplinowani przez partyjne zwierzchności i nie wykonywali ich poleceń. Jedyną zwierzchnością byli wówczas mieszkańcy Włoch i Okęcia.

 

Pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia z różnych przyczyn, głownie braku możliwości odpowiedniego zasilenia energetycznego, nie doszło na tym terenie do realizacji ciekawego projektu. Projektu przewidującego budowę szeregu 1-pietrowych budynków z częścią mieszkalną na piętrach i lokali użytkowych na parterach budynków z otwartą przestrzenią usługową. Projektowana zabudowała dałaby możliwość zachowania funkcji rynku/targowiska działającego okazjonalnie np. dwa razy w tygodniu. Tak jak przed laty. Cały tydzień mogła być miejscem społecznej integracji, ciekawych spotkań mieszkańców. Włochowską agorą, tak po prostu. Oczami wyobraźni zawsze widziałem tam swoich włochowskich sąsiadów siedzących wokół fontanny, ludzi grających w szachy czy warcaby, spędzających czas wśród przyjaciół.

 

Mamy za sobą niemal 30 lat wolnej Polski. Każdy ma prawo do własnej oceny tego czasu ale zgódźmy się co do  jednego: od bez mała 30 lat sami decydujemy o tym, jak żyjemy i jak będziemy żyć. Lokalnie rządzą samorządy i tylko od mądrości mieszkańców, czyli wyborców zależy, czy wywiązują się ze swych obietnic czy nie! Jeśli wybrano dobrych, rzetelnych gospodarzy, nie ma problemu. Gorzej, gdy mieszkańcy dali się omamić obietnicami lub po prostu wybrali niewłaściwych ludzi.

 

Przyszedł rok 2002, w Warszawie nastąpiła zmiana władzy. Nowi włodarze stolicy postanowili zmienić, „uzdrowić” samorządy. Uważali bowiem, że wszystko, co robili poprzednicy, robili źle. Tylko my mamy patent na „dobrą robotę” – twierdzili i tylko my wiemy, co potrzeba ludziom. I tak nowa ustawa zwana „warszawską” ubezwłasnowolniła rady i zarządy dzielnic. Dla przykładu ówczesny burmistrz Włoch dostał od prezydenta Warszawy pełnomocnictwo finansowe w kwocie… 50 tys. zł. Unieważniono odgórnie już rozstrzygnięte przetargi. We Włochach przetarg na budowę dużego ośrodka sportowego na obiekcie RKS Okęcie przy ul. Radarowej. Obiektu łączącego w sobie rolę miejscowego OSiR-u z działalnością klubu sportowego. Z niezrozumiałych przyczyn zabudowano kultowe dla mieszkańców targowisko u zbiegu ul. ks. Chrościckiego i Rybnickiej. Nie wiadomo, dlaczego, choć można się domyślać…

 

Dawno temu na tym terenie planowano postawienie 1-piętrowych budynków z częścią mieszkalną na piętrach i lokalami użytkowymi na parterze. Z otwartą przestrzenią wewnątrz zabudowy. Ten projekt dawał możliwość zachowania funkcji rynku/targowiska działającego okazjonalnie np. dwa razy w tygodniu. Tak było przed laty. Przez cały tydzień mógłby być miejscem społecznej integracji i wypoczynku dla mieszkańców… Niestety, zwyciężył interes warszawskiego TBS-u i partykularyzm partyjnych działaczy w Warszawie. Powstał obiekt będący pomnikiem dla ówczesnej władzy. Szkoda tylko, że kosztem tradycji i chyba jednak wbrew interesom mieszkańców.

 

Ilekroć o tym myślę, przypomina mi się wywiad burmistrza Włoch Michała Wąsowicza zamieszczony w informatorze „Moja dzielnica Włochy”. Rozmowa dotyczy modernizacji dawnego kina Olsztyn i rewitalizacji włochowskiego targowiska. Burmistrz Wąsowicz zapewniał wówczas, że „to, że teren był zaniedbany, nie znaczy, że o nim nie pamiętaliśmy”. I dalej: „ jest to jeden z niewielu obszarów w dzielnicy Włochy, dla którego istnieje obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z 2001 r. Ustalenia tegoż planu, jako że mają charakter wiążący (są prawem miejscowym), gwarantują, że dawny charakter tego miejsca zostanie przywrócony, chociaż może w nieco innym wymiarze. Po pierwsze plan ogranicza przeznaczenia terenu na zabudowę mieszkaniową, wskazując jako funkcje główną usługi dla ludności (zespól wielofunkcyjny), o jakich mówimy. Po wtóre wprowadza wysoki próg zachowania powierzchni biologicznie czynnej (wolnej od zabudowy), a tym samym otwiera drogę do lokalizacji ogólnodostępnych obiektów o charakterze  parkowym (huśtawki, fontanny, rzeźby, ciągi piesze itp.). Na koniec pan burmistrz zaprasza: „Wierzę, że w nieodległej przyszłości spotkamy się na historycznym włochowskim rynku”.

 

Zaproszenie burmistrza nie jest, jak sądzę, już aktualne, a szkoda! Nie doczekamy się spaceru po dawnym targowisku. Cóż,  dotrzymywanie słowa nie jest najmocniejszą stroną władzy! Warto o tym pamiętać przy najbliższych wyborach!!!

 

Ps.

Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli w powstaniu nowego lokalnego tytułu prasowego. Dziękuję za ciekawą próbę pobudzenia mieszkańców do działania. Do budzenia z letargu wielu z nas. Za możliwość pisania i czytania. Podjęliście się trudnego, ale niezwykle ważnego działania uświadamiania mieszkańcom ich praw i działania dla dobra wspólnoty.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *