Niech się dowiedzą

W związku z burzliwą debatą toczącą się wokół planowanego pomnika na Skwerze 16 września 1944 roku przeprowadziliśmy dla Państwa wywiad z pomysłodawcą. Przedstawiamy również wizualizacje aktualnej koncepcji pomnika.

Gazeta Włochowska: Jaką formę pomnika zakłada bieżąca koncepcja? Wizualizacja opublikowana w Internecie nie przypadła mieszkańcom do gustu.

Konrad Walerzak, radny dzielnicy Włochy:

Wizualizacja tablicy, którą mieszkańcy widzieli w folderze, to był etap prac koncepcyjnych z kwietnia tego roku. Taki folder musiał powstać ze względu na pomysł zbiórki pieniędzy od darczyńców – przedsiębiorców. Chcieliśmy im już coś pokazać. Był to etap, kiedy zakładaliśmy budowę mikro pawilonu, który z jednej strony zasłania budynek stacji meteorologicznej i stacji transformatorowej, a z drugiej jest konstrukcją pod tablicę z nazwiskami.  Jednak po uzgodnieniach z zakładem energetycznym oraz Wojewódzkim Inspektoratem Środowiska okazało się, że taka forma jest niewykonalna. Dlatego też zrezygnowaliśmy z budowy pawilonu. Został nam przód obiektu, czyli ściana betonowa.

Innym aspektem było to, że na początku pomysł zakładał wykorzystanie blachy, która wymagała solidnego oparcia na tej właśnie ścianie.

Na kolejnym etapie postanowiliśmy wykorzystać grubszą blachę kortenowską przy jednoczesnym oparciu jej na lżejszej konstrukcji stalowej.

Obecna forma projektu zakłada właśnie taki pomysł. Strona od skweru będzie pokryta blachą, w której wycięte będą nazwiska ponad 4200 mieszkańców – więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych w latach 1939 – 1945. Na liście Uchmana oprócz ogromnej większości nazwisk mężczyzn wywiezionych w transportach we wrześniu 1944 roku, są też nazwiska kobiet. Tył konstrukcji od strony ulicy Rybnickiej pokryje żywopłot. Tak, proszę państwa – żywopłot z zimozielonego bluszczu. Zimą, gdy na skwerze opadną liście krzewów i drzew, od strony ulicy Rybnickiej pozostanie piękny zielony żywopłot.

Dodatkowo cała konstrukcja zostanie podświetlona od środka.

Jeżeli miałbym określić obecną formę, jaką ma przyjąć pomnik, to byłaby to wiecznie żywa tablica pamięci. Bluszcz bardzo efektownie powinien pokryć tył całej konstrukcji.

tabliza zywoplot 2 1024x551 - Niech się dowiedzą

G.W.: Na jakim etapie formalnym jest całe przedsięwzięcie?

K.W.: Ponieważ sprawa jest wieloaspektowa i związana z uzgodnieniami, to chcieliśmy wypracować projekt, który będzie możliwy do procedowania. Taki projekt nie wpłynął jeszcze do biura architektury. Mam nadzieję, że stanie się to w ciągu najbliższych dni. Jak będą wyglądały szczegóły formalno-prawne związane z powstaniem pomnika jest to kwestia Zarządu, który będzie podejmował właściwe decyzje.

G.W.: Czy do przygotowania projektu został powołany formalny bądź nieformalny komitet? Jeżeli tak to jaki jest jego skład? Użył Pan liczby mnogiej wyrażając chęć pracy przy projekcie.

K.W.: Nie. Żaden taki komitet nie został powołany. Pomysł jest mój, a liczba mnoga wynika po prostu z faktu licznych rozmów, jakie odbyłem ze zwolennikami takiego projektu. Zawsze staram się wypracować ze swoimi rozmówcami wspólne stanowisko, nie tylko w tej sprawie. Każdy z nas ma własne argumenty, z których niechętnie rezygnuje, ale to nie oznacza, że nie można znaleźć wspólnej przestrzeni, w której pogodzimy swoje racje, budując je na konsensusie.

G.W.: Skąd pomysł na lokalizację? Proponowany teren to miejsce dawnego targowiska, nie związane bezpośrednio z wywózką.

K.W.: To jest problem, który powtarza się w wielu dzielnicach Warszawy. Dlaczego tutaj? Jest kilka powodów.

Po pierwsze sama nazwa tego miejsca: Skwer 16 Września 1944 r.

Drugi powód to funkcja edukacyjna tablicy. Chciałbym, żeby tablica stała się źródłem wiedzy historycznej oraz tworzenia tożsamości lokalnej dla ludzi młodych, uczniów okolicznych szkół. W związku z tym umiejscowienie jej w środku Włoch – tam, gdzie schodzą się drogi ze szkół i kościoła – wydawało nam się najlepszym miejscem.

Powód trzeci to uporządkowanie przestrzeni samego skweru. Jest to miejsce dawnego targu. W tej chwili ma, moim zdaniem, bardzo nieuporządkowaną architekturę związaną z przypadkową instalacją stacji transformatorowej i meteorologicznej, które nie tworzą żadnego układu urbanistycznego. Założeniem było wytworzenie takiego układu dla tej części skweru.

G.W.: Czy były rozważane inne lokalizacje?

K.W.: Domyślam się, że to pytanie ze strony mieszkańców.

Każda lokalizacja ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony lokalizacja tablicy w parku Kombatantów, tuż przy stacji PKP, gdzie gromadzono ludzi do wywózki jest miejscem zadumy, z drugiej strony sam park pełni funkcje rekreacyjne, odbywają się tam imprezy masowe, są place zabaw. To jest kwestia, o której także dyskutowaliśmy.

Forma tablicy z taką liczbą nazwisk nie wyglądałaby efektownie tuż przy kamieniu istniejącego pomnika. Po prostu jedno do drugiego nie pasuje.  Dorabianie kolejnej tablicy w parku nie ma sensu. Według mnie pomnik w formie kamienia powinien zachować swoją integralność.

Z drugiej strony chcieliśmy ten pomnik wyeksponować, nie chować go w parku. Baliśmy się, że zginie wśród zieleni. Mamy do opowiedzenia Warszawie własną historię. Wszyscy wiedzą i mówią o Powstaniu Warszawskim, wiedzą o rzezi na Woli, ale mało kto z mieszkańców Warszawy wie, że z Włoch w ramach represji w powstańcze dni Niemcy wywieźli do obozów zagłady ponad 4200 mężczyzn. Większość z nich trafiła do Auschwitz, powróciła zaledwie połowa. Wielu z tych ludzi nie ma nie tylko grobu, ale i przez lata nikt nie zadbał, by pozostało po nich choćby nazwisko. Tak nie zostało ukarane żadne okoliczne miasteczko.

Ważnym powodem powstania tego projektu jest też włączenie obchodów rocznicy 16 września do obchodów 75. rocznicy Powstania Warszawskiego. Mamy szansę opowiedzieć historię naszych ojców i synów wszystkim tym, którzy dotąd o niej nie słyszeli.

tablica zywoplot 3 1024x551 - Niech się dowiedzą

G.W.: W naszej dzielnicy jest już miejsce upamiętniające ofiary wywózki w parku Kombatantów. Odbywają się tam uroczystości ku pamięci ofiar. Czy konieczny jest kolejny pomnik?

K.W.: My mówimy o czymś zupełnie innym, o innym wymiarze pomnika. Zupełnie inne budzą się w nas odczucia, kiedy przechodzimy obok kamienia upamiętniającego wywózkę mężczyzn, a inne, kiedy widzimy na tablicy z tysiącem nazwisk nazwisko osoby nam bliskiej, nazwisko pradziadka.  Co drugi mieszkaniec Włoch przechodząc obok takiej tablicy, przeczyta nazwisko swojego krewnego, nazwisko sąsiada. To jest właśnie ten element zespalający społeczność. To jest element tworzący lokalną tożsamość. Tablica z informacją o tej tragedii nie przemawia tak, jak tysiące nazwisk konkretnych osób. Umieszczając tablicę w centralnym punkcie Włoch osiągniemy ten cel. Zapomniani mieszkańcy powrócą do nas na nowo. Chowając ją w parku, spowodujemy, że zniknie z widoku osób przychodzących do kościoła, przejeżdżających obok skweru, dzieci idących do szkoły, a także tych, którzy po raz pierwszy odwiedzą tę część Włoch.

Jak wspomniałem, ogromna część z tych ludzi nie ma swoich grobów. Ich nazwisko nie jest nigdzie zapisane. Czy kamień upamiętniający załatwia tę sprawę? Niestety nie.

Mam nadzieję, że dalej rozwiniemy ten projekt, że to jest tylko początek takiej gry historycznej. Dzieci korzystające z telefonów komórkowych po wprowadzeniu kodu QR, umieszczonego na tablicy, będą mogły na stronie pomnika znaleźć swojego dziadka, a rodziny będą mogły wpisać wspomnienia. To jest projekt, który może żyć dalej.

G.W.: W jaki sposób pomnik zostanie sfinansowany?

K.W.: Pomysł na sposób finansowania pomnika wziął się stąd, że chcieliśmy zaangażować do niego lokalnych przedsiębiorców, którzy są dynamiczni i chcą dla tej dzielnicy coś zrobić. Chcieliśmy, by była to okazja do rozpoczęcia tego typu współpracy i tego typu myślenia o Włochach. Widziałem twarze tych przedsiębiorców na spotkaniu i wiem, że nastawienie na zrobienie czegoś dla Włoch było takie, że gdybyśmy im powiedzieli, iż trzeba zrobić 100 metrów chodnika, to ci ludzie zapytaliby raczej nie „czy muszą” tylko „kiedy i w którym miejscu”. Grzechem by było nie wykorzystać takiego potencjału.

G.W.: Wielu naszych czytelników negatywnie zareagowało na ten pomysł, również dlatego, że nie przedstawiono go do konsultacji mieszkańcom. Pisali do nas ludzie, których temat wywózki bezpośrednio dotyczy, stracili członków rodziny czy przyjaciół. Dlaczego nikt z nimi nie rozmawiał? Niektórzy byli oburzeni inni urażeni. Mówili, że na ludzkiej tragedii ktoś buduje polityczny wizerunek. To ostre słowa, ale takie właśnie padły. Co może pan powiedzieć tym osobom?

K.W.: Myślę, że w żadnej formie nie przekraczam granicy szacunku dla pamięci wywiezionych mieszkańców. Mogę zrozumieć taką reakcję na zaskoczenie.

Co do kapitału politycznego to nie jestem politykiem.

Jestem mieszkańcem Włoch. Jestem stąd i chcę, żeby Włochy były piękne. Chciałbym żebyśmy wspólnie budowali ich historię. Włochy mają dwie takie historie i jedną z nich jest wywózka. Drugą jest… nie będę mówił, żeby nie podgrzewać atmosfery. Od nas zależy jak tę historię przedstawimy. Bez tego nasza historia umrze z ostatnimi osobami, które ją pamiętają. Jeżeli w nowoczesny sposób przekażemy ją młodzieży, to ta pamięć będzie żyła.

Nie ukrywam, że dla mnie pewnym wzorcem jest Muzeum Powstania Warszawskiego, które wskrzesiło temat zrywu powstańczego z 1944 roku, który przez lata oczywiście wracał, ale MPW pokazało go na nowo.  Jeżeli ktoś się poczuł tym urażony, to najmocniej przepraszam: nie taka była moja intencja. Nie wydaje mi się, żebyśmy tym pomysłem przekraczali granice przyzwoitości i zdrowego rozsądku.

G.W.: Jak można uniknąć tego typu problemów w przyszłości? Co można zrobić, żeby nie dochodziło do takiego wzburzenia wśród mieszkańców i aby nie czuli się ignorowani przez władzę dzielnicy?

K.W.: Ten projekt też jest pewnym wyłomem w praktyce podchodzenia do naszej rzeczywistości w ciągu ostatnich 50 lat. Mam nadzieję, że on będzie dobrym początkiem, że uruchomimy wiele pokładów różnych relacji, które nas łączą.

Odwołam się do pomysłu pana redaktora o odnalezieniu adresów wywiezionych mieszkańców, pod którymi ci ludzie kiedyś mieszkali i posadzeniu drzew z nazwiskami w ich okolicy. Bez pomysłu na tablicę nie byłoby pomysłu pana redaktora. Nie byłoby takiej rozmowy. Ta tablica, jak każdy pomnik, na pewno nie wszystkim się spodoba, ale intencja jest jak najbardziej pozytywna i godna poparcia. Pomnik ma być początkiem budowania naszej tożsamości historycznej.

G.W.: Wrócę jeszcze do dialogu, czy nie zabrakło wcześniej informacji na temat projektu, aby wspólnymi siłami doprowadzić do konsensusu? 

K.W.: Boję się, że ten konsensus jest trudno osiągalny. Konsultacji zabrakło, bo ramy czasowe dla powstania tego projektu były bardzo wąskie. Po wyborach podjąłem rozmowy z członkami zarządu dzielnicy – burmistrzem Arturem Wołczackim i jego zastępcą Moniką Kryk. Zanim cokolwiek powstało na papierze, powstał pomysł zbiórki pieniędzy. Okazało się, że w folderze trzeba pokazać chociaż wstępną koncepcję. Potem modyfikowaliśmy projekt, żeby go dostosować do realiów. W tej chwili jest on optymalny, bo nie można powiedzieć, że forma tablicy z żywopłotem jest we Włochach czymś niepożądanym. Na spotkaniu ze środowiskami włochowskimi w zeszły piątek (przyp. red. 5.07) nikt nie powiedział, że jest przeciwko pomysłowi upamiętnienia osób wywiezionych z imienia i nazwiska. Chodziło wyłącznie o formę dla tego upamiętnienia.

G.W.: Większość mieszkańców przyjmuje pomysł upamiętnienia z aprobatą. Najwięcej sprzeciwu pojawia się ze względu na brak konsultacji oraz sposób i czas, w jaki zostali poinformowani. Również forma w postaci monumentu mogła wzbudzać zaniepokojenie. Oraz trzecia rzecz, czyli lokalizacja to – że plac nie jest związany z wywózką i bardziej pasowałby w okolicach kamienia w Parku Kombatantów. Jak Pan odpowie na te zarzuty?

To jest kortenowa tablica. Obiekty z kortenu i pokryte kortenem budowane są na całym świecie. Jest to bardzo efektowny materiał, przykładem niech będzie elewacja Centrum Solidarności w Gdańsku. Korten w zestawieniu z zielenią będzie czymś, co absolutnie przewyższy jakością istniejącą obecnie małą architekturę. Obiekt uporządkuje przestrzeń skweru, bo zasłoni nieestetyczne budynki obydwu stacji. W nocy pojawi się efekt podświetlonych liter tablicy. Nie widzę tak naprawdę istoty konfliktu. Cała sytuacja i sposób realizacji nie do końca dawał nam możliwość do szerokich, otwartych rozmów, a czas niestety upływa. Do obchodów 75. rocznicy Powstania Warszawskiego pozostały niecałe dwa miesiące. Chciałbym, żebyśmy ten czas dla Włoch wygrali.

G.W.: Czy tablica zabierze część zieleni wcześniej nasadzonej na skwerze?

K.W.: Zieleń, która zostanie nasadzona przy tablicy, to kilkanaście krzaków bluszczu. Mogę też zadeklarować, że dla każdej zasadzonej już w tym miejscu rośliny zostanie znalezione nowe miejsce na skwerze.  W jej miejscu powstanie długi żywopłot osłaniający kortenową tablicę. W tej chwili nie mamy na skwerze roślin zimozielonych.  Mam nadzieję, że to się zmieni…

G.W.: Dziękujemy za rozmowę.

TUTAJ znajdziecie Państwo opinie osób, dla których wywózka mężczyzn jest fragmentem historii rodziny.

TUTAJ fragment książki  „Tryptyk Warszawski – wypędzenie, Dulag 121, tułaczka” Edwarda Kołodziejczyka.

2 thoughts on “Niech się dowiedzą

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *