Młodzi dla Historii
Rozmawia dziś ze mną czwórka uczniów 8 klasy Szkoły Podstawowej nr 94: Wiktor Jasiński, Tymoteusz Młot-Kaźmirowicz, Jakub Szarkowski i Szymon Zienkiewicz, uczestnicy Festiwalu „Młodzi dla Historii”, który odbył się w dniach 26-29.09.br. w Gdyni, przy okazji XI edycji Festiwalu „Niepokorni Niezłomni Wyklęci”.
G.W.: Jak trafiliście na Festiwal?
Wiktor: To może ja zacznę. Od kilku lat, co roku, bierzemy udział w konkursie organizowanym przez Fundację „Willa Jasny Dom”, gdzie tworzyliśmy krótkie filmy na temat żołnierzy wyklętych. Gdy dowiedzieliśmy się o Festiwalu „MdH”, okazało się, że możemy zgłosić tam wszystkie nasze „produkcje”, gdyż nigdy wcześniej nie były prezentowane na Festiwalu.
G.W.: To ile w sumie wysłaliście?
Wiktor: Wysłaliśmy trzy filmy.
Kuba: Reprezentacja z SP94 była w Gdyni naprawdę mocna, bo grupa, gdzie była siostra Tymka, też wysłała swój film, również z konkursu organizowanego przez „WJD” i również się zakwalifikowali do finału. W tym zespole była jeszcze: Basia Kowalczyk, Antek Rodzoch i Marysia Kwasiborska. Ich film, podobnie jak nasz, również został wyróżniony przez jury Festiwalu. Tak wiec, na 12 prac finałowych z SP94 – były 4 filmy.
G.W.: Jeżeli bierzecie co roku udział w konkursie filmowym organizowanym przez „WJD”, to można uznać to już za pasję. Jak to się u Was zaczęło?
Kuba: Tak naprawdę, to zaczęło się już w 3 klasie, podczas Ogrodów Nauki i Sztuki organizowanych w naszej szkole. Wymyśliliśmy sobie, że będziemy przedstawiać temat związany z dziećmi, naszymi rówieśnikami w Powstaniu Warszawskim. Temat opracowywaliśmy cały rok, zapoznaliśmy się z takimi postaciami, jak na przykład Jerzy Bartnik ps. „Magik”. Tutaj chcieliśmy pozdrowić naszą ówczesną wychowawczynię Panią Iwonę Chwiałkowską. Wielkie dzięki, Pani Iwono!
Tymek: „Magik” jako 14- latek, aby dostać się z Włoch do okupowanej Polski przejechał „na gapę” pociągiem pół Europy, aby walczyć z Niemcami o kraj. Potem chcieliśmy wiedzieć, co się z nimi działo dalej, z tymi naszymi rówieśnikami, co robili po wojnie. Interesowały nas emocje, które im towarzyszyły, ich wybory w trudnych, naprawdę trudnych czasach.
Wiktor: Tak trafiliśmy na postać Danuty Siedzikówny „Inki”. W tym filmie pomogła nam nasza koleżanka z klasy – Marta Gąsieniec. Świetnie wcieliła się w rolę głównej bohaterki.
Kuba: Film kręciliśmy w piwnicy u Tymka, która przypominała areszt śledczy. Stworzyliśmy wtedy rekonstrukcję przesłuchania „Inki” przez prokuraturę i UB. Teraz gdy to oglądamy… trochę śmiesznie… kręciliśmy to jednym ujęciem całą scenę. Widać niedociągnięcia i pomyłki w tekście.
G.W.: Czyli interesujecie się tym okresem w historii Polski?
Tymek: Niekoniecznie. Interesują nas historie, które działają na naszą wyobraźnię. Pod tym względem jesteśmy wybredni. Na przykład gdy przedstawialiśmy postać Łukasza Cieplińskiego ruszył nas fakt, że więziony Łukasz, wiedząc o tym, że żywy nie opuści ubeckich kazamat, starał się na małych skrawkach papieru, prawdopodobnie bibule od papierosów, przekazać synowi – Andrzejowi najważniejsze wartości.
Wiktor: To tak jakby ojciec wychowywał dziecko przez więzienne grypsy, które w sumie może zajęłyby jedną stronę kancelaryjnego papieru.
Kuba: Gdy okazał się, że Andrzej Ciepliński umarł młodo, to uznaliśmy, że koniecznie wchodzimy w ten temat. Musieliśmy po prostu dołożyć swoją małą cegiełkę, żeby testament Łukasza Cieplińskiego przetrwał dla innych. On się w nim skupiał na miłości do Ojczyzny, do matki, zalecał synowi, aby był uczciwy i pracowity i w ten sposób budował Ojczyznę, dla której Łukasz, jego ojciec, miał za chwilę poświęcić życie.
Tymek: Później był kolejny temat, który nas pochłonął.
G.W.: Co to było?
Tymek: Historia dowódcy oddziału, który walczył z komunistami. UB pochwycił jednego z żołnierzy, który poszedł z nimi na współpracę. Ta współpraca została zdekonspirowana i dowódca musiał podjąć decyzję o zlikwidowaniu konfidenta.
Kuba: Jakież to musiały być emocje, które towarzyszyły w podjęciu decyzji o wyroku śmierci na koledze, współtowarzyszu broni podczas okupacji i później. Te emocje, prawdopodobnie one, spowodowały, że egzekucja się nie udała. Zdrajca przeżył, wstąpił w szeregi UB i był głównym świadkiem oskarżenia w procesie karnym dowódcy oddziału.
Wiktor: Moim zdaniem to był nasz najlepszy film jak do tej pory. Szymon świetnie zagrał zdrajcę ale przede wszystkim świetnie zrobił montaż.
G.W.: Szymon, który jak dotąd się nie odzywał, jak trafiłeś do „zespołu”?
Szymon: Chłopaki zaproponowali mi współpracę, wiedzieli, że trochę się interesuję robieniem filmów, a szczególnie montażem – a ja się zgodziłem. Bardzo mi się podobało, to była i mam nadzieję, że nadal będzie, świetna przygoda.
Kuba: Dzięki Szymonowi rozwijamy się nie tylko tematycznie, ale również technicznie. Nasze filmy są teraz dzięki niemu lepsze w wyrazie. Podkreślam jednak, że nadal są to produkcje amatorskie, tworzone przez grupę nastolatków.
G.W.: Czy macie już jakiś nowy projekt na oku?
Wiktor: Tak, mamy. Zobaczymy jak to wyjdzie z czasem, bo to 8 klasa i jest dużo nauki.
G.W.: Dziękuję za rozmowę. Trzymamy kciuki za Waszą dalszą filmową działalność!