Głos Młodzieży

Przewodniczący Młodzieżowej Rady Dzielnicy Włochy, Oskar Janiga, odpowiada na nasze pytania.

Marta Pająk: Czym jest Młodzieżowa Rada Dzielnicy Włochy i jakie są jej zadania?

Oskar Janiga: Młodzieżowa Rada Dzielnicy Włochy to grupa formalna, oczywiście, jesteśmy przedstawicielami włochowskich szkół. W naszym statucie jest też unormowane w jaki sposób jesteśmy wybierani: w zależności od liczby osób w szkole – powyżej 500 osób jest 4 radnych, powyżej 300 – trzech i powyżej 200 – dwóch. Wybory są pozostawione szkole, nie wszystkie szkoły decydują się na głosowanie, ponieważ nie zawsze są chętni. Niekoniecznie wszyscy wiedzą o młodzieżowej radzie, nie jest to jeszcze tak popularne.

M.P.: A kiedy rada zaczęła działać?

O.J.: W dzielnicy Włochy rada zaczęła działać w 2015 roku, w październiku. Początkowo kadencja trwała jeden rok, ale ponieważ mocno zżyliśmy się z pierwszym zespołem, podjęliśmy uchwałę o przedłużeniu kadencji do dwóch lat i tak pozostało w statucie. Obecnie trwa druga kadencja.

M.P.: Ile jest teraz osób w radzie?

O.J.: Obecnie po zmianach (czasami ze względu na szkołę, czy egzamin radni decydują się odejść) jest 12 osób.

M.P.: Czym się w tej chwili zajmujecie?

O.J.: Właśnie skończyliśmy pracować nad turniejem piłki nożnej dla mieszkańców Dzielnicy Włochy. Mimo, że nastąpiła nagła zmiana terminu w związku z żałobą narodową, turniej wyszedł super. Takie też były opinie uczestników. A obecnie pracujemy nad turniejem siatkówki dla reprezentacji młodzieżowych rad dzielnic z całej Warszawy.

M.P. : Widziałam stanowisko rady w sprawie planów przeniesienia części uczniów szkoły podstawowej do liceum przy ul. Solipskiej. Wiem, że te plany zostały oddalone przez Zarząd Dzielnicy. Czy możesz powiedzieć więcej na temat tej sytuacji i stanowiska rady w tej sprawie?

O.J.: Byliśmy zdecydowanie przeciw. Sytuacja była taka, że nawet nie dowiedzieliśmy się o tych planach od nauczycieli czy dyrekcji, ja to wyczytałem na profilu na Facebook’u jednego z radnych. Więc przekaz informacji był dla nas jeszcze trudniejszy. Postanowiliśmy jak  najszybciej zacząć działać. Następnego dnia już spotkałem się z nauczycielami u nas w szkole, z panem od WOS-u, który powiedział mi, co możemy zrobić.

M.P.: A dlaczego wcześniej nikt z uczniami o tym nie rozmawiał? Wiem, że to nie uczniowie decydują, ale wygląda na to, że przepływ informacji nie był skuteczny. A dotyczy to uczniów bezpośrednio.

O.J.: Tak. Część uczniów dowiedziała się o tym dopiero, gdy ja chodziłem po szkole i zbierałem podpisy. Potem zaczęliśmy już rozmawiać z Samorządem Szkolnym, z nauczycielami na lekcjach.

M.P. : Wszyscy byli przeciw?

O.J.: Wśród osób, z którymi rozmawiałem, nikt nie popierał tego pomysłu. Ja byłem też na rozmowie u wiceburmistrza, pana Sebastiana Pilińskiego, długo o tym rozmawialiśmy. Pan Piliński tłumaczył mi o przedszkolach, jak to wszystko działa… Ja sam nie byłem całkowicie przeciw, taka też była opinia radnych. Nie byliśmy do końca przeciw. Wiedzieliśmy, że trzeba pomóc dzielnicy, więc oceniliśmy, że jesteśmy w stanie przyjąć część klas z podstawówki, pięć klas. Ale wprowadzenie każdej kolejnej klasy spowoduje już pogorszenie systemu nauczania dla szkoły, wprowadzenie systemu zmianowego. Wiedzieliśmy, że musimy pomóc, bo miejsc brakuje, więc my oczywiście nie byliśmy zamknięci na rozwiązanie problemu tej podstawówki. Jest tam za dużo uczniów. Byłem też na rozmowie z dyrekcją. Pojawiło się kilka pomysłów: oddanie części nowych sal, ponieważ był pomysł stworzenia u nas w szkole przedszkola. Naprawdę robiliśmy wszystko, mnóstwo wyliczeń, tylko po to, by nie wprowadzić systemu dwuzmianowego.

M.P.: A dlaczego on byłby zły dla uczniów?

O.J.: Od września będziemy mieli klasy maturalne. Egzamin dojrzałości jest bardzo ważny. Uczniowie klas maturalnych potrzebują skupienia, ciszy w szkole, żeby przygotować się do zajęć i chcą się po prostu uczyć. System dwuzmianowy byłby dla nich bardzo ciężki. Po szkole siedzą przecież nad książkami bardzo długo.

M.P.: Mogliby uczyć się przed lekcjami.

O.J.: Mogliby. Ale wyobraźmy sobie sytuację, że poniedziałek mamy na popołudniową zmianę. Kończymy ok. godziny 19. A następnego dnia mamy lekcje na ósmą.

M.P.: Między nimi pozostaje niewiele czasu.

O.J. Bardzo niewiele. Nie wystarczy go. Sam sen niech zajmie osiem godzin z tych trzynastu. Nie wszyscy są z Warszawy. Są uczniowie z Piastowa czy nawet Piaseczna. Dojazd jest mało komfortowy i zajmuje dużo czasu, szczególnie w popołudniowych godzinach szczytu. Trwa wtedy dłużej. Zanim więc wrócimy do domu, zanim zjemy i usiądziemy do nauki, mija cały czas wolny. W zasadzie trzeba się kłaść spać.

M.P.: A co w takim razie będzie dalej z zatłoczoną podstawówką?

O.J.: Z tego, co wiem, nie podano jeszcze żadnej informacji. Ale na pewno istnieją jakieś rozwiązania. Szkoła przy Promienistej planuje przyjąć dwa oddziały licealne. My jako szkoła zaproponowaliśmy, że możemy je przyjąć do nas. A tam można przełożyć część ludzi z podstawówek.
Jest jeszcze jedna kwestia, której musimy być świadomi. Teraz możemy „załatać” problem z przedszkolem dwa czy trzy lata. Ale zaraz znowu będziemy ten problem mieli, ponieważ obecne czwarte klasy są bardzo licznym rocznikiem. To jest chyba najludniejszy rocznik, w szkole przy Cietrzewia mają aż 11 klas. 11 klas czwartych! Za trzy lata problem więc wróci, jeśli teraz do tylko „załatamy”, bo nie będzie miejsca na podstawówki.

Ponadto, jeszcze dwa czy trzy lata, i pojawi się pytanie, dlaczego u nas w dzielnicy nie ma dobrego liceum, które może – nie od razu, choć uważam, że dla szkoły przy Solipskiej jest to osiągalne – walczyć o najlepsze miejsca wśród szkół średnich. Drugi rok działania szkoły jako liceum i próg punktów średnio 135 . To bardzo dużo jak na liceum działające dwa lata – ośmiuset kandydatów.

M.P.: Wróćmy do rady – jacy ludzie ją tworzą? Dlaczego młodzi ludzie mieliby się zajmować lokalną polityką?

O.J.: Niekoniecznie polityką, bo zobowiązaliśmy się do niewyrażania swoich poglądów politycznych. Osoby działające w radzie muszą być aktywne, otwarte i chętne do działania. Jeżeli osoba nie ma tych cech, będzie jej bardzo ciężko. Już na pierwszej sesji wybierany jest przewodniczący, którego – czy chcą, czy nie chcą – muszą w pewnym sensie słuchać. Nie jest to dyktatura, ale przewodniczący ma ostateczne zdanie. Głosujemy, rozmawiamy, ale to przewodniczący decyduje.
16 lutego był turniej piłki nożnej, a już 23 marca robimy turniej siatkówki. Wydaje się, że to zadania „zaproście, niech przyjdą”. A tak naprawdę to: wynajęcie sali, zaproszenia, plakaty, system rozgrywek (najtrudniejszy do opracowania). Sam regulamin, żeby nie było żadnych błędów…Sytuacje niespodziewane, jak zmiana terminu, jak ostatnio przy żałobie. Cały dzień pod telefonem: do sędziów, do pomocy medycznej, do wszystkich drużyn i innych zaangażowanych osób, aby przełożyć termin. Trzeba być osobą aktywną i gotową do działania. To nie jest tak  łatwa praca, jak się może wydawać.

M.P.: Jak zachęciłbyś młodych ludzi do bycia radnym czy w ogóle interesowania się sprawami młodzieży?

O.J.: Jest to niesamowita inwestycja w przyszłość. Ja zacząłem od młodzieżowej rady dzielnicy Włochy jako czternastoletni chłopak. Byłem najmłodszy w radzie. Mieliśmy uczniów ze szkoły przy Gładkiej, czyli po 18 lat, ja miałem 14. W tym wieku to kolosalna różnica. Kosmos. Rok później zostałem przewodniczącym rady. Ci ludzie, którzy rok wcześniej mówili do mnie „Oskar” a mogli mówić „dzieciaku” wybrali mnie na przewodniczącego. Więc – jeśli ktoś chce się rozwijać społecznie i chce działać, to rada jest dla niego idealna.

M.P.: Kiedy są następne wybory?

O.J.: W styczniu 2020 roku. Kadencja dwuletnia liczona od terminu pierwszej sesji.

M.P.: Jak odbywają się wybory? Są jakoś ogłaszane?

O.J.: Wysyłamy informacje na szkolne e-maile, radni obecnej kadencji informują swoich kolegów i koleżanki w szkole, dyrekcję i nauczycieli. Zmieniamy teraz statut tak, by dołączyła do nas podstawówka. Jest  to trudne zadanie. Przybędzie nam więc 12 członków ze szkół przy Promienistej, Solipskiej i Cietrzewia. Będzie więc dużo rąk do pracy, i podział zadań. Zobaczymy, jak to zadziała. Większa grupa nie zawsze znaczy lepsza. Więcej trzeba negocjować, trudniej podjąć decyzję. Sam wybór przewodniczącego to obecnie jeden czy dwóch kandydatów. A przy trzydziestu radnych, jak szacujemy, może być trzech czy czterech kandydatów.

M.P.: A jak Wasza rada współpracuje z Radą Dzielnicy Włochy?

O.J.: Powiedziałbym, że pełnimy rolę doradczą. Współpracujemy z radnymi, Zarząd sam wychodzi do nas z propozycją spotkań. Są do nas super nastawieni. Pan burmistrz przychodził do nas na sesje, czy inni radni. Jeśli mamy jakiś problem to wiemy, że śmiało możemy do nich przyjść, spytać.

M.P.: Jak często i gdzie spotyka się rada?

O.J.: Spotykamy się w Urzędzie Dzielnicy Włochy, sala 205, raz w miesiącu. Oprócz tego są spotkania robocze. Nie zawsze jest tam komplet, bo to spotkania nieformalne. Na spotkania rady trzeba przychodzić, jeśli ktoś nie przychodzi wiele razy, można go odwołać.

M.P. :Czy sesje są otwarte, można przyjść, posłuchać, porozmawiać z Wami?

O.J.: Oczywiście. Ludzie piszą do nas wiadomości na Facebook’u, zapowiadają, że chcą przyjść. Pojawiają się potem na organizowanych przez nas wydarzeniach i bardzo nam pomagają. Czasami coś, co wydaje się niewielką pomocą, jak choćby robienie lemoniady podczas koncertu, to naprawdę nie „tylko lemoniada” –  dla nas to „aż lemoniada”. Z takich małych cegiełek udaje nam się poskładać większe wydarzenia.

M.P. Dziękuję za rozmowę i życzę całej Młodzieżowej Radzie powodzenia!

Zdjęcia: Młodzieżowa Rada Dzielnicy Włochy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *