Czym oddychają Włochy?

Problem czystości powietrza w Polsce jest na ustach wszystkich. Politycy, działacze, aktywiści, a także zwykli obywatele – nie ma dnia, żeby gdzieś ktoś nie napisał, że walczy ze smogiem albo że trzeba z nim się w końcu zmierzyć. Tak to wygląda – mniej więcej do końca danego sezonu grzewczego.

 

Im cieplej, tym mniej interesuje nas, czym oddychamy – otwieramy szeroko okna, wietrząc mieszkania. Zakładamy, że przed nami kilka miesięcy „sielanki” i oddychania pełną piersią.

 

Jeżeli ktoś nie interesuje się tematem, to łatwo pominąć fakt, że (zwłaszcza w takim mieście jak Warszawa) ruch samochodowy jest odpowiedzialny za spory procent zanieczyszczeń znajdujących się w powietrzu. To, że mogą one być dla „nieuzbrojonego” nosa mniej dokuczliwe niż palone w piecach śmieci, nie oznacza, iż są obojętne czy mniej szkodliwe dla zdrowia (polecam poczytać o Smogu fotochemicznym (nazywanym też smogiem typu Los Angeles).

 

Ale to nie będzie artykuł o tym!

 

Jak to się ma do naszej dzielnicy? Otóż Włochy zostały jakiś czas temu nominowane do czołówki dzielnic o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. To nie z przypadku, ani dobrego serca Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) podjął decyzje, że to w naszej dzielnicy znajdzie się nowy punkt pomiaru (na skwerze na rogu ul. Chrościckiego i Rybnickiej).

 

Nie będę też pisał o tym!

 

Głównym celem niniejszego artykułu ma być bowiem przekazanie Mieszkańcom dzielnicy zbioru informacji nt. tego, jak wspomniany WIOŚ bada i oblicza zanieczyszczenie powietrza (przynajmniej w stolicy).

Skoncentruję się na kwestii emisji z pojazdów (osobowych, ciężarowych itd.), bo badając ten wątek, na konkretnym przykładzie rejonu ulic Wałowickiej, Potrzebnej i Sympatycznej, dowiedziałem się, że na koniec dnia ta instytucja, odpowiedzialna za ochronę środowiska i poniekąd nasze zdrowie, jest zainteresowana wyłącznie modelami matematycznymi i danymi, które „wypluwa” na ich bazie komputer.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie ma fizycznej możliwości, aby WIOŚ rozstawił punkty pomiaru przy każdej stołecznej ulicy czy nawet przy tych głównych. Niemniej jakiś czas temu (w jednej z odpowiedzi na interpelację radnego dzielnicy Włochy) inspektor WIOŚ był tak uprzejmy, iż określił dokładne, oficjalne wartości dla stanu powietrza we wspomnianym rejonie. Zaintrygowany wystąpiłem o dostęp do informacji, jak zostało to wyliczone. Z odpowiedzi, jakie otrzymałem z tej instytucji, wynika, iż:

 

– dla każdego typu pojazdu (i jego przejazdu) zakładane są do modelu konkretne wartości emisji m.in. pyłów PM2,5, PM10 (zwykle o tym mówi/pisze się w kontekście smogu) czy zabójczego dwutlenku azotu (NO2),

– wartości określane dla ciężarówek są dla każdej kategorii kilkunastokrotnie wyższe niż dla aut osobowych – a pewnie i tak są niedoszacowane (stan taboru ciężarowego w Polsce woła o pomstę do nieba),

– dla obliczeń emisji konieczne jest też oczywiście określenie liczby pojazdów każdego typu, poruszających się daną drogą.

 

Ostatni punkt jest w zasadzie kluczowy, bo przez liczbę pojazdów mnoży się „zanieczyszczenia” i (w dużym uproszczeniu) stąd WIOŚ „wie”, jaki jest stan powietrza w danym rejonie. WIOŚ nie mierzy natężenia ruchu, dane o tym w ostatnich latach dostarczane są przez prywatne firmy. Jak dokładnie są zbierane, czy ktoś je audytuje i weryfikuje – to wydaje się nikogo nie interesować. Ważne, że są, można wprowadzić do modelu i wszystko to jest jakoś tam z grubsza zgodne z wytycznymi i prawem UE (acz nie sądzę, aby broniło się w detalach).

 

Udało mi się uzyskać również bazę danych zawierającą „dokładne” zbiory mówiące o liczbie przejazdów per ulica. Są one tak ogólne, że przecierałem oczy! Zgodnie z używanymi danymi ruch na ulicy Potrzebnej czy Wałowickiej jest równy w 100% temu rejestrowanemu na mocno ruchliwszej Popularnej! Zakładam, że mając tą samą kategorie, sąsiadujące drogi wrzucane są do jednego worka. Niestety ma on płytkie dno – mając dość konserwatywne dane o ruchu ciężarowym na ul. Potrzebnej (pomiar Zarządu Dróg Miejskich) łatwo obliczyć, iż WIOŚ posługuje się wartościami zaniżonymi o minimum 700%. Na każde 7 ciężarówek „widzi” przejazd mniej niż jednej! Jeżeli przyjąć natężenie przejazdów obserwowane przez mieszkańców (najmniej brane przez instytucje pod uwagę, a tak na prawdę w miarę najdokładniejsze) to będzie to bliżej 15 do 1.

 

Chyba nie muszę tłumaczyć, że w takiej sytuacji oficjalne komunikaty nt. stanu powietrza są warte tyle co nic (przynajmniej w skali mikro, wszędzie tam, gdzie sięgają spaliny tej „nieuchwytnej” dla władz i instytucji publicznych aberracji, jaką są tysiące ciężarówek wyjeżdżających z centrum miasta). Naiwnie sądziłem, że mając „urzędowe” informacje, wprost przeczące tym, którymi WIOŚ się posługuje, uda się nadać sprawie jakiś bieg.

 

Nic z tego – model się nie myli, dane są zgodne z wytycznymi, Szafa gra…

Tylko zdrowia szkoda.

Marcin Kurnik

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *